Branża
Zebraliśmy dla Was oferty Black Friday i Black Week w jednym artykule! Sprawdźcie najlepsze promocje od producentów i dystrybutorów
Jak rozświetlić elfa?
TO MAGIA. Po pierwsze, ubierz swoją małą modelkę w dużą bluzę z kapturem, dzięki czemu będzie wyglądała jeszcze bardziej... jak elf. Kaptur ładnie kłębi się wokół ślicznej twarzy Hannah, a granat jej bluzy fajnie łączy się z granatowym niebem. Oczywiście, to szczęśliwy zbieg okoliczności. Gdybym powiedział, że tak sobie zaplanowałem, skłamałbym. Rzuciłem okiem na pierwsze zdjęcie testowe na wyświetlaczu aparatu i pomyślałem: "O kurczę, to rzeczywiście działa!".
Postaraj się nie wypaplać tego podczas robienia zdjęć. Na pewno nie doda to wiary w siebie twojemu klientowi bądź modelowi, gdyż oni zawsze chcą sądzić, że wszystko jest przemyślane i pod kontrolą. W trakcie sesji nigdy nie wyrażaj swoich wewnętrznych obaw. Doskonale rozumiem, że w tych rzadkich chwilach, kiedy wszystko dobrze się układa, chcesz wykrzyczeć to wspaniałe uczucie, że będzie prosto, łatwo i przyjemnie. Przez kilka cudownych chwil zdajesz sobie sprawę, że nie będziesz chodzącym siedliskiem obaw i niepewności. Aż chce ci się tańczyć!
Co za miłe uczucie! Ten cichy głos, który zwykle mówi: "Nie rób tak tego zdjęcia, głupku. Będzie do niczego! Powinni wynająć kogoś lepszego! Będziesz miał szczęście, jeśli po tej beznadziejnej sesji ktoś pozwoli ci robić zdjęcia dzieci ze świętym Mikołajem w centrum handlowym!", milknie, a na jego miejscu pojawia się inny, przyjemniejszy. Taki, który jest pod lekkim wrażeniem: "Rany, w końcu nie będę się czuł, jakbym wkładał palce w imadło. Ta sesja może być całkiem niezła. Nie będę oblężony przez te wszystkie wątpliwości, z których zresztą większość jest słuszna, że tak naprawdę nie wiem, co robię. To rzeczywiście może się udać!".
Kiedy robię zdjęcia, słyszę dużo głosów. Przeważnie są obraźliwe i lekceważące. W stosunku do mnie.
Wystarczy. To ładny, prosty, szybko wykonany portret. Na szczęście udało się go sprawnie zrobić, bo szybko się ściemniało, a granatowa barwa nieba o zmierzchu sprawia, że zdjęcie jest godne uwagi. Oczywiście tak naprawdę głównym atutem tego zdjęcia jest Hannah w opatulającej ją bluzie, za dużej o jakieś trzydzieści rozmiarów. Jak to typowa kobieta, Hannah wygląda w niej prześlicznie, jakby miała na sobie suknię od Diora.
Jednym z powodów, dla których jej twarz, skryta częściowo pod ciemnym materiałem, przyciąga wasz wzrok, jest fakt, że światło, jakkolwiek ładne by było, oświetla tylko jej twarz, nic innego. Korzystałem przy tym zdjęciu z SB-900 z ustawionym zrównoważonym rozkładem światła. Założyłem na lampę dy-fuzor, a światło przechodzi jeszcze przez parasolkę Lastolite All-In-One. Lampa trzymana jest w ręce, dosłownie 30 cm od twarzy modelki.
Gdybym skorzystał ze zwykłej parasolki, ryzykowałbym rozświetlenie sporej części materiału wokół twarzy, co znacznie utrudniłoby zapanowanie nad ekspozycją. Zwłaszcza chodzi mi o okolice ramion i rąk, które znajdowały się najbliżej źródła światła. Byłyby zbyt jasne. Nie ma jak tego uniknąć.
A może jednak się da? Dlatego właśnie wybrałem parasolkę z serii All-In-One. Czarno-srebrna nieprzezroczysta warstwa zewnętrzna sprawia, że można ją wykorzystać jako parasolkę odblaskową. Po zdjęciu tej zewnętrznej warstwy parasolka staje się przepuszczalna. A jeśli zdjąć połowę warstwy zewnętrznej, uzyska się... no cóż - połowicznie przepuszczalną parasolkę, tudzież parasolkę przepuszczalną, dającą stonowane światło. Ustaw jasną połowę parasolki blisko twarzy modelki, a ciemną część na dole, dzięki czemu skupisz światło tam, gdzie chcesz, podczas gdy na pozostałej części zdjęcia uwidocznią się szczegóły, ale nie będą przykuwały uwagi.
Poszedłem o krok dalej i postanowiłem trochę poeksperymentować. Nakleiłem na jasną połowę parasolki kawałki czarnej taśmy maskującej. Nie ma w tym żadnej filozofii: chciałem po prostu trochę rozbić układ padającego światła, by nie wyglądało to jak zderzenie ze ścianą światła.
Szybko zrobiliśmy zdjęcia. (Cała sesja trwała krócej niż 10 minut). Nie było czasu na zabawę ze statywem, mimo że zdjęcie zostało wykonane na ISO 400, przy przesłonie f/5.6, z czasem naświetlania około 1 s. Jak widzicie, nie ma żadnych problemów z ostrością. W tle widać może delikatne drgania rozświetlonych doków Vancouveru, ale z bliska na twarzy Hannah nie ma prawie żadnego światła zastanego, w 90% jest to światło błysku. Lampa błyskowa działa szybko; powiedzmy, że błysk trwa 1/1000 s, więc wydłużenie czasu naświetlania tak, żeby uchwycić niebo i doki, nie sprawiło kłopotu. Ustawiłem ostrość na oczy i zacząłem robić zdjęcia.
Raz jeszcze ujawnia się piękno błysku z bliska. Świetna jakość. Małe zużycie baterii. Szybkie ładowanie. Odpalasz i robisz zdjęcia seryjne, a niebo powoli ciemnieje. Jedna lampa. Tryb TTL. Elfy fotografii są z tobą.
Synchronizacja błysku z krótkimi czasami = niewielka głębia ostrości
JEDNĄ Z WIELU ZALET trybu synchronizacji błysku z krótkimi czasami naświetlania jest ograniczona głębia ostrości. Tak tylko sobie o tym gadam, bo przecież niekoniecznie musisz chcieć, aby twoje zdjęcie miało małą głębię ostrości. Ale w przypadku fotografii portretowej najlepszym sposobem na przyciągnięcie uwagi widza do twarzy modela lub modelki jest rozmycie wszystkiego poza twarzą.
Jest jasno, masz cyfrowy aparat, ale nadal używasz błysku dopełniającego przy czasie otwarcia migawki 1/250 s i wartościach przysłony pomiędzy f/11 a f/16. Przeważnie okazuje się to niezbyt dobrym rozwiązaniem. Mocno obciążasz malutką lampę błyskową, baterie błyskawicznie się wyczerpują, a ty sam bardzo spowalniasz swoją pracę. Czasem uratuje cię tryb synchronizacji błysku z krótkimi czasami otwarcia migawki - w zależności od tego, jak blisko fotografowanej osoby możesz umieścić lampę. Pamiętaj, że wejście w ten tryb jest niezłą sztuczką, ale lampa też musi wspiąć się w nim na wyżyny swoich możliwości.
Myśl pozytywnie: niewielka głębia ostrości. W trybie synchronizacji błysku z krótkimi czasami naświetlania możesz maksymalnie otwierać przysłonę i przybliżyć lampę, jak tylko się da. Wychodzi z tego piękne połączenie.
Jeśli popatrzysz na naszą przyjaciółkę Lealynn stojącą na łodzi (następna strona), zauważysz, że znajduje się w cieniu baldachimu. Aparat skierowany jest na nią i na łodzie stojące w dość jasnym słońcu. Cień na jej postaci nie stanowi problemu, gdyż łatwo sobie z nim poradzić, doświetlając pierwszy plan. Nic nie da się jednak zrobić z jasnym światłem, którego całkiem sporo jest w tle.
Niektórzy ludzie zaproponują użycie szarych filtrów. Jasne, da się to zrobić. Zresztą sam prawie zawsze mam w swojej torbie szary filtr Singh-Ray o zmiennym współczynniku tłumienia. Jest co prawda dość drogi, ale może ci czasem uratować tyłek, zwłaszcza jeśli chcesz wykonać panoramowanie (ang. panning) i uchwycić na zdjęciu ruch, a jest dość jasno. Czasem klienci życzą sobie takich zdjęć.
Ale kiedy znajdujesz się blisko fotografowanej osoby lub obiektu, synchronizacja błysku jest ciekawym i prostym wyjściem. W menu swojego D3, D700, D300 czy też D-ileś-tam wejdź do ustawień osobistych i wybierz zakładkę "bracketing/lampa błyskowa". Następnie w pozycji "czas synchronizacji błysku" zaznacz opcję synchronizacji z krótkimi czasami otwarcia migawki (high-speed). Po zmianie ustawień po lewej stronie powinieneś zobaczyć małą gwiazdkę. Jesteś teraz przygotowany do automatycznego przejścia w tryb synchronizacji błysku z krótkimi czasami ekspozycji. To dobrze, gdyż w trybie preselekcji przysłony, w którym ja sam robię najwięcej zdjęć, czasami możesz zapomnieć, jaki akurat przy tej wartości przysłony masz czas otwarcia migawki, on bowiem ciągle się zmienia w zależności od stopnia otwarcia przysłony. Jeśli nie śledzisz go na bieżąco, możesz czasami wskoczyć w czasy krótsze niż 1/250 s, przy których zwykła synchronizacja błysku nie daje sobie rady. W trybie synchronizacji błysku z krótkimi czasami błysk będzie synchronizowany zawsze, chociaż czasami zdjęcie może się okazać lekko niedoświetlone. Nie wiem, jakie masz upodobania, ale późniejsza obróbka niedoświetlenia jest chyba łatwiejsza niż zajmowanie się całym ciemnym zdjęciem, a tak właśnie wygląda to w przypadku używania starszych aparatów.
(Konsekwencje mogą być poważne. Mam przyjaciela, który jest dobrym fotografem. Karierę rozpoczął w wojsku w latach sześćdziesiątych. Najkrótszy czas otwarcia migawki, z jakim można było zsynchronizować błysk, wynosił wtedy 1/60 s. Robił tak dobre zdjęcia, że zaimponował dowódcy bazy, który poprosił go o uwiecznienie na zdjęciach dnia jego ślubu. Przyjaciel zgodził się i cały dzień z zapałem robił zdjęcia z lampą błyskową, ale niestety używał czasów otwarcia migawki krótszych niż 1/60 s. Kiedy ktoś prosi go, aby opowiedział coś o swojej karierze, pokazuje kilka z tych zdjęć. Są okropne. Prawie całe ciemne, czasami tylko widać suknię panny młodej i buty dowódcy. Następne zdjęcie to ujęcie jego samego... w czołgu, w Wietnamie. Kurczę, ta fotografia z użyciem lampy błyskowej to chyba dość poważna sprawa).
Odszedłem od tematu. Teraz zatem możesz celowo skorzystać z trybu synchronizacji błysku lampy SB z krótkimi czasami otwarcia migawki. (Możesz korzystać z tego trybu zarówno z lampą zamocowaną na aparacie, jak i z lampami zdalnie sterowanymi). Jesteś blisko fotografowanej osoby, tak jak ja w przypadku Lealynn. Lampa znajduje się na prawo od aparatu, podobnie jak przy pierwszym zdjęciu, ale teraz zmieniłem obiektyw z szerokokątnego na tele, ciasno przy tym kadrując. Wybrałem tryb synchronizacji błysku z krótkimi czasami otwarcia migawki przy czasie 1/800 s. Przysłona mojego obiektywu 70-200 mm jest szeroko otwarta (f/2.8).
Nie ma już tych wielkich łodzi, które były w tle pierwszego zdjęcia (obiektyw szerokokątny, duża wartość przysłony). Teraz przypominają miękkie, jednorodne tło. Nie są widoczne, wyglądają jak tkanina. Wzrok skupia się na ślicznej Lealynn, oświetlonej jedną lampą SB-900, której światło zostało przepuszczone przez dyfuzor TriGrip.
Oświetla ich, Dano!
OD KIEDY OBEJRZAŁEM JEDEN Z ODCINKÓW SERIALU HAWAII FIVE-O, zawsze chciałem popływać takim canoe z bocznym pływakiem. W końcu postanowiłem spróbować. Uznałem, że fajnie byłoby przymocować zapakowaną w worek lampę SB-800 do jednej z belek pływaka, oświetlić nią wioślarza i zrobić zdjęcie o zmierzchu, przy zachodzącym słońcu i pośród fal.
I w ten oto sposób stałem się siedzącą tyłem do kierunku jazdy, dziwięćdziesięciokilogramową ozdobą umieszczoną na dziobie jednej z łodzi. Znajdowałem się przodem do wioślarzy, toczących walkę o utrzymanie canoe we względnie stabilnej pozycji i usiłujących płynąć, pomimo że mieli na pokładzie żywą kotwicę.
Ale po kolei. Najpierw trzeba ustalić, gdzie się będzie siedziało w stosunku do prowadzącego wioślarza, który jest główną postacią na zdjęciu. Musiałem znajdować się tyłem do kierunku wiosłowania i obserwować sytuację przez obiektyw 12-24 mm, f/4 przymocowany do aparatu D2x. Mam niemiłe doświadczenia, jeśli chodzi o korzystanie z drogiego sprzętu elektronicznego nad zbiornikami wodnymi, i muszę przyznać, że trochę się martwiłem. Wioślarze też niezbyt mnie uspokoili, mówiąc: "Stary, nie możemy ci dać gwarancji, że łódka się nie wywróci".
Może jednak się uda? Trzymałem aparat w rękach i żyłem nadzieją, że zarówno jemu, jak i mnie uda się uniknąć przymusowej kąpieli. Lampa SB-800 nie miała jednak szansy uniknąć zamoczenia. Przymocowałem ją sprężynową klamrą Justina i usiadłem na miejscu prowadzącego wioślarza, a Scott, mój pomocnik, ustawił odbłyśnik lampy pod odpowiednim kątem. Następnie porządnie dokręciliśmy obrotową głowicę klamry, tak aby pozostała w ustalonej przez nas pozycji, po czym sporą ilością taśmy maskującej przykleiliśmy samą klamrę do drewnianej belki pływaka. Na koniec nałożyliśmy na całość dwie torebki Ziploc, które u podstawy lampy zamknęliśmy przy pomocy wzmocnionych opasek zaciskowych. Dla pewności użyliśmy też opasek przy zaklejonej taśmą klamrze.
(Opaski zaciskowe są nieocenione. Jeśli myślisz o przymocowaniu aparatu lub lampy w jakimś trudnym, ryzykownym miejscu, zawsze miej ze sobą opaski różnej długości. Mogą ci uratować tyłek).
Ustawiłem lampę błyskową na zdalne sterowanie, kanał 1, grupa A i następnie tak samo ustawiłem bezprzewodowy wyzwalacz błysku SU-800. To bardzo ważne. Czujnik zdalnie sterowanej lampy musi dostrzec błysk z lampy głównej. Ale ja nie miałem lampy głównej. SU-800 był wtedy dla mnie czymś nowym i nigdy nie korzystałem z niego w terenie. Wpisałem się więc w tradycję, wedle której fotografowie po raz pierwszy korzystają z nowego sprzętu przy ważnych zleceniach - był to bowiem jedyny wyzwalacz, jakim dysponowałem na łodzi.
Od razu pojawił się kłopot. Czujnik lampy SB był skierowany w moją stronę, ale sama lampa ustawiona została pod ostrym kątem, daleko po prawej stronie aparatu. Wyzwalacz SU wysyła, co prawda, mocny sygnał wywołujący błysk, ale jest on kierunkowy, w przeciwieństwie do błysku, jaki wytworzyłaby lampa SB zamocowana na aparacie. Innymi słowy, wyzwalacz SU wysyłał sygnał, który mógłby dotrzeć nawet do Japonii, lecz nie docierał do lampy SB-800, gdyż jej czujnik znajdował się poza płaszczyzną aparatu. Nie było odbicia sygnału, zatem mógł on dotrzeć do pływających w wodzie delfinów, jednak nie do lampy.
Cóż, kolejna nauczka z sesji w terenie. W sytuacji gdy nie ma białych ścian, od których można odbić sygnał wyzwalający błysk lampy, najlepiej skorzystać z jeszcze jednej lampy, która pełniłaby funkcję urządzenia nadrzędnego. Światło lamp SB-800 lub SB-900 użytych do wyzwolenia błysku lampy zdalnie sterowanej jest bardziej rozproszone. Rozchodzi się we wszystkie strony, nie jest kierunkowe. (Nie przeprowadzałem żadnych naukowych doświadczeń, które miałyby zbadać odległość, na jaką to wszystko działa. Przekazuję wam to, czego dowiedziałem się w czasie pracy w terenie).
Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji była gimnastyka mięśni brzucha. Musiałem wychylić się do tyłu (a miejsce, w którym siedziałem, już samo w sobie było dość... chybotliwe), tak żeby aparat i wyzwa-lacz SU znalazły się chociaż trochę za lampą SB. Kiedy tylko udało mi się to zrobić, miałem już błysk. Błysk i-TTL, który mogłem kontrolować z poziomu SU-800. Mogłem robić zdjęcia w trybie preselekcji przysłony, zmieniać jej wartości (i tym samym czasy otwarcia migawki) oraz sprawić, żeby lampa odpowiednio reagowała. Albo nieodpowiednio.
Kiedy pracuje się z kreatywnym systemem oświetlenia, nie da się uniknąć zmienności mocy błysku. Do aparatu ciągle docierają inne obrazy: światła, ciemna woda, dużo zachodzącego słońca, a zaraz po tym mało zachodzącego słońca. Różne warunki oświetleniowe sprawią, że różna będzie moc błysku. Stosuje się wtedy kilka rozwiązań.
Możesz się z tym pogodzić i ciągle dostosowywać moc błysku, zmniejszając lub zwiększając wartość EV.
Możesz wyłuskać wzrokiem warunki oświetleniowe, które ci się podobają, i skorzystać z funkcji blokady ekspozycji błysku, która ustali moc lampy na tej właśnie wartości.
Możesz też wysłać do lampy sygnał TTL, aby przeszła na tryb ustawień manualnych i zablokować żądaną moc błysku. (Możesz także zrezygnować z trybu TTL, po prostu przejść na ustawienia manualne i wyzwolić błysk drogą radiową, ale to sprawi, że dojdzie ci jeszcze jedna rzecz, o którą będziesz się musiał martwić).
Tryb ustawień manualnych może wydawać się ciekawym wyjściem, gdyż wtedy przynajmniej wiesz, że moc błysku będzie stała. Wioślarz jednak się porusza. Przy ustawieniach ręcznych będzie bardziej oświetlony, gdy pochyla się przy wiosłowaniu, a mniej - gdy się odchyla. W trakcie tego ruchu zmienia się pozycja jego ciała w stosunku do źródła światła. W takim trybie błysk będzie również się zmieniał w zależności od tego, ile światła zastanego wykorzystasz na zdjęciu poprzez zastosowanie dłuższego lub krótszego czasu naświetlania.
Dla mnie najlepsze rozwiązanie stanowiło kontrolowanie błysku z poziomu aparatu, przy dostosowaniu jego mocy oraz ogólnej ekspozycji do pozycji łodzi względem zachodzącego słońca. Nie chciałem być skazany na stałą moc błysku bez możliwości jej szybkiej zmiany.
To jest to. Kawałek zachodzącego słońca, dynamiczna akcja i bryzgi wody. Zrobiłem to zdjęcie przy czasie otwarcia migawki 1/60 s i przysłonie f/14. Jak widać na drugim zdjęciu (na poprzedniej stronie), nie miałem zbyt wiele czasu na złapanie tego momentu. Przy słońcu schowanym za linią horyzontu musiałem korzystać z coraz dłuższych czasów otwarcia migawki, żeby uchwycić szczegóły nieba. Co prawda błysk nadal rozświetlał pierwszy plan, dzięki czemu postacie wioślarzy są w miarę ostre, ale woda i brzegi cieni już mocno się zamazały. Ta fotografia została zrobiona przy czasie otwarcia migawki 1/5 s i przysłonie f/4, a na aparacie ustawiłem kompensację ekspozycji na -1.3 EV. Morze stawało się czarne, słońce powoli znikało, a razem z nim znikała także szansa na dobre ujęcie.
Książkę można kupić na stronie www.galaktyka.com.pl. Podając w uwagach zamówienia hasło: "Fotopolis" przy zamówieniu 3 książek fotograficznych książka "Nastroje"gratis.
Joe McNallyZ pamiętnika lampy błyskowej. Wielka siła małych fleszy
Ilość stron : 320
Format : 203 x 232 mm
Cena detaliczna: 54.00 zł