Aparaty
Wysyp zimowych promocji Fujifilm - aparaty z rabatem do 1075 zł
81%
Pentax K-1 to wiele rozwiązań, które wychodzą naprzeciw oczekiwaniom zaawansowanych użytkowników – czy długo wyczekiwana cyfrowa pełna klatka okaże się sukcesem?
Pentax K-1 z pewnością nie jest najszybszym aparatem w swojej klasie. Na uruchomienie potrzebuje około sekundy, zaś wykonanie pierwszego zdjęcia - wliczając w to przeostrzenie kadru - zajmuje około 1,5 sekundy. W tej kwestii jego dwaj najwięksi konkurenci w postaci Nikona D810 i Canona 5Ds wypadają lepiej - uruchomienie i zrobienie zdjęcia to mniej niż sekunda.
Zdecydowanie krócej trwa wybudzenie aparatu K-1 ze stanu hibernacji. Nie możemy także narzekać na ogólną szybkość działania. Wybór poszczególnych parametrów, wyświetlanie wprowadzonych zmian, nawigowanie po kartach menu czy podgląd zdjęć przebiegają szybko, bez niepotrzebnych opóźnień, co wpływa na komfort i efektywność pracy.
Aparat nie jest również demonem prędkości w kontekście wydajności trybu seryjnego. Ale powiedzmy sobie szczerze - K-1 nie jest lustrzanką zaprojektowaną z myślą o fotografowaniu wartkiej akcji. Nowym Pentaksem wykonamy około 4,4 kl./s w najszybszym trybie H i nie ma tu znaczenia czy fotografujemy w formacie JPEG, RAW, czy w obu formatach jednocześnie. Używając szybkiej karty SDHC UHS-I U3, byliśmy w stanie wykonać 14 zdjęć w formacie RAW, 74 JPEG i 14 ujęć w kombinacji RAW + JPEG. W każdym z przypadków - po wykonaniu pełnej serii - aparat drastycznie zwalniał. Z kolei czas potrzebny na opróżnienie bufora wahał się w granicach 18-25 sekund. Niestety te wartości, z powodu dużych rozmiarów plików, wydłużają się dramatycznie w przypadku korzystania ze zwykłych kart SD. Natomiast w pełni naładowana bateria wystarczy nam na wykonanie około 800 zdjęć.
W aparacie znajdziemy nową, sterowaną elektronicznie migawkę szczelinową, która zastała specjalnie dostosowana do pełnoklatkowej matrycy. Jej mechanizm ma zapewniać wysoką precyzję pracy lustra i zapobiegać jego drganiom. Migawka pozwala na pracę w zakresie czasów 1/8000 - 30 s. Zapewnia również synchronizację z zewnętrznymi lampami błyskowymi (1/200 sekundy) oraz opcję Bulb. Ponadto, jak podkreśla producent, jej żywotność ma wynosić nawet 300 000 cykli. Z mniej technicznych aspektów warto odnotować przyjemny i stosunkowo cichy dźwięk towarzyszący wyzwalaniu.
Pełnoklatkowy sensor w duecie z procesorem obrazu zapewnia ustawienia czułości matrycy w natywnym zakresie od ISO 100 aż do ISO 204 800. W tej kwestii K-1 miażdży swoją konkurencję - Nikon (ISO 64-12 800), Canon (ISO 100-6400). Pochwalić należy także ISO AUTO, którego parametry i przedział wybieramy w menu. Producent pomyślał także o szybkim aktywowaniu tej funkcji – to zielony przycisk znajdujący się na tylnej ścianie korpusu.
Aparat odpowiednio balansował pomiędzy czasem naświetlania a czułością matrycy, dzięki czemu mogliśmy cieszyć się dobrze wyeksponowanymi i nieporuszonymi zdjęciami. Nie zauważyliśmy także niepotrzebnego podbijania ISO w dobrych warunkach oświetleniowych, co nie zawsze jest normą w aparatach konkurencji. Priorytetem dla K-1 były niższe wartości czułości matrycy oraz akceptowalne czasy naświetlania.
Za ustawianie ostrości odpowiada udoskonalony autofokus z detekcją fazy oparty na module AF SAFOX 12. Zastosowana technologia analizuje sceny w czasie rzeczywistym, dzięki czemu aparat ma precyzyjniej ostrzyć poruszające się obiekty.
Do wyboru będziemy mieć 33 pola AF, z czego aż 25 to punkty krzyżowe, które znajdują się w środkowej części kadru. Jednak to nie wszystko. Trzy centralne czujniki zostały opracowane w taki sposób, aby efektywniej wyłapywać strumień światła, co wymiernie przekłada się na działanie automatycznego ustawiania ostrości.
Niestety punkty AF zostały rozlokowane zbyt centralnie, przez co wyostrzenie obiektu znajdującego się bliżej brzegów będzie utrudnione lub niemożliwe. Inaczej wygląda sytuacja w momencie włączenia opcji Crop. Wtedy pola autofokusa pokrywają znacznie większą część kadru.
Warto również wspomnieć, że czujnik źródła światła wykorzystany w modelu K-1 został umieszczony zaraz obok pentagonalnego pryzmatu. Dzięki temu autofokus - nawet w trudnych warunkach oświetleniowych (do -3EV) - nie straci na dokładności. Jest to możliwe również za sprawą nowoopracowanego algorytmu wykorzystanego w modelu K-1.
Jak już wspominaliśmy, Pentax nie został stworzony do szybkiej i reporterskiej pracy. Pokazuje to także sam autofokus. Podczas fotografowania w trybie pojedynczym AF.S aparat potrzebował 0,5-0,7 sekundy na poprawne ustawienie ostrości (cały zakres długości) - a trzeba zaznaczyć, że były to dobrze naświetlone miejsca. W ciemniejszych warunkach czas potrzebny na przeostrzenie wydłużał się już do około jednej sekundy. Podobnie zresztą jak w momencie fotografowania w ostrym i kontrastowym świetle. Z kolei w ekstremalnie ciemnych lokalizacjach niezwykle pomocna okazywała się zielona dioda LED, która skutecznie doświetlała scenę. Trzeba także zaznaczyć, że w żadnym z wymienionych przypadków aparat nie potwierdzał mylnie ostrości. Nie zauważyliśmy również wyraźnej dysproporcji w skuteczności autofokusa pomiędzy centralnymi a skrajnymi punktami, co uznajemy za plus.
Z kolei aparat w trybie ciągłym AF.C, w dobrych warunkach oświetleniowych, nie miał większych problemów ze śledzeniem obiektów. Głównie za sprawą opcji Auto tracking, która korzysta z systemu analizy sceny w czasie rzeczywistym - wykrywa obiekt dzięki szeregowi danych, uwzględniając między innymi jego kolor. Niemniej jednak, pomimo zaawansowanych rozwiązań, zdarzyło się ustrzelić kilka niecelnych ujęć - zwłaszcza, gdy obiekt poruszał się w różnych płaszczyznach lub zbliżał się w naszą stronę. Również samo zachowanie AF odbiegało od tego, do jakiego przywykliśmy podczas korzystania z reporterskich lustrzanek. Natomiast znacznie słabiej aparat zaprezentował się w słabszym oświetleniu. Autofokus był wolny i niestety mało precyzyjny - zanotowaliśmy znacznie więcej nieostrych ujęć. Musimy więc podkreślić to po raz kolejny - Pentax K-1 to nie aparat zaprojektowany z myślą o fotografii reportażowej.
W podglądzie na żywo będziemy mogli skorzystać z wykrywania twarzy, śledzenia obiektów oraz trybów wielopunktowego, elastycznego i punktowego. Niestety AF, który bazuje na detekcji kontrastu, nie wypadł zbyt dobrze. O ile w dobrym oświetleniu poradził sobie całkiem znośnie, o tyle w trudniejszych warunkach pojawiały się już spore problemy z poprawnym i szybkim ustawianiem ostrości. Tego stanu rzeczy nie zmieniła również pomocnicza dioda LED, która przez dłuższą chwilę doświetlała fotografowaną scenę.
Aparat został wyposażony w czujnik pomiaru ekspozycji RGB o rozdzielczości 86 tysięcy pikseli. Jego zadaniem jest zebranie informacji dotyczących kształtu, koloru i ruchu fotografowanego obiektu i przekazanie ich do systemu analizy sceny w czasie rzeczywistym. Dzięki temu, parametry ekspozycji mają być ustawione jeszcze bardziej precyzyjnie. Do poprawnego pomiaru oświetlenia będziemy mieć trzy tryby: wielosegmentowy, centralnie ważony i punktowy. Niestety producent nie dodał pomiaru z uwzględnieniem priorytetu świateł, który staje się już powoli standardem w aparatach konkurencji.
W większości przypadków pomiar światła poradził sobie dobrze, odpowiednio eksponując kadr. Również fotografowanie w kontrastowych warunkach oświetleniowych nie nastręczyło zbytnich problemów. Warto jednak zauważyć, że zarówno tryb wielosegmentowy, jak i centralnie ważony mają nieznaczną tendencję do faworyzowania cieni, przez co najjaśniejsze partie sceny mogą być lekko prześwietlone. Jednak nie jest to coś, z czym nie moglibyśmy sobie poradzić podczas postprodukcji. Pochwalić za to należy punktowy tryb pomiaru światła. W K-1 jest on mały i czuły, dzięki czemu bez problemu ustawimy go na wybranym przez nas obiekcie, który chcemy precyzyjnie naświetlić.
od lewej: pomiar wielosegmentowy, centralnie ważony i punktowy
Pentax K-1 został wyposażony w 5-osiową stabilizację obrazu SRII (Shake Reduction II), która w praktyce sprawdza się bardzo dobrze. Zdaniem producenta charakteryzuje się ona kompensacją drgań na poziomie 5 EV.
System stabilizacji to faktycznie jedna z najmocniejszych stron aparatu. Niemniej jednak do zadeklarowanej wartości trochę zabrakło. W naszym laboratorium udało się osiągnąć wyniki rzędu 2,5-3 EV, co w przypadku lustrzanki i tak jest bardzo dobrym rezultatem.
Poniższy wykres przedstawia procent ostrych zdjęć dla czasu naświetlania przy włączonej i wyłączonej stabilizacji.
Stabilizacja w praktyce
stabilizacja OFF / stabilizacja ON (ogniskowa 31 mm, 1/8 s.)