Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Historia Luminara to przykład świetnej technologii, na którą cieniem kładą się problemy w zarządzaniu projektem. Twórcy popularnej alternatywy dla Lightrooma i Photoshopa obrali właśnie nowy kierunek rozwoju, który będzie pozytywną zmianą dla użytkowników, mającą jednak swoją cenę.
Odkąd dekadę temu Adobe przeszło na system opłat abonamentowych, na rynku pojawiło się wiele aplikacji, mających stanowić alternatywę dla produktów z pakietu Creative Cloud. Warto wspomnieć tu choćby o profesjonalnych produktach Affinity, doskonałym DaVinci Resolve czy programach z serii ON1. Jednym z najciekawszych tego typu projektów jest zdecydowanie program Luminar, który w ciągu 6 lat istnienia przeszedł drogę od prostego klona Lightrooma do najbardziej zaawansowanego edytora grafiki opartego o funkcję AI.
Twórcy Luminara od początku dużą wagę przykładali do rozwoju inteligentnych funkcji, które pozwalały realizować skomplikowane procesy obróbki jednym kliknięciem myszy czy przesunięciem slidera. Oprogramowanie wywarło nawet istotny wpływ na największych producentów oprogramowania do edycji - to właśnie w Luminarze po raz pierwszy pojawiły się oparte o funkcje AI systemu podmiany tła czy retuszu zdjęć portretowych, które zobaczyliśmy później w Photoshopie.
Niestety programiści od lat borykają się z problemem optymalizacji i stabilności swojego oprogramowania, a rewolucyjne często pomysły rozmywa także dziwna polityka firmy. Producent pewien czas temu zaprzestał rozwijania standardowej wersji programu i od dwóch lat eksperymentuje z produktami, które jeszcze bardziej odchodzą w stronę rozwiązań AI, ale jednocześnie ograniczają w pewien sposób manualną obróbkę. Nie trzeba mówić, że użytkownicy wcześniejszych wersji zostali na lodzie jeśli chodzi o aktualizacje, nowe profile sprzętowe itp.
Po ostatniej „zwykłej” wersji oznaczonej (Luminar 4), otrzymaliśmy poboczny, nieco uproszczony program Luminar AI.W tym roku, zamiast wersji 5, Skylum zapowiedziało program Luminar NEO, który w teorii miałby być połączeniem najważniejszych opcji standardowego Luminara i inteligentnych rozwiązań z wersji AI. Problem w tym, że w czasie premiery w lutym 2022 roku na rynku zawitał mocno niedopracowany produkt, stawiający pytania o przyszłość producenta.
Ostatnie miesiące z pewnością nie były dla producenta łatwe (program tworzą programiści z Ukrainy), niemniej jednak wydaje się, że twórcy wreszcie znaleźli właściwy kierunek rozwoju dla swojego produktu. Dla użytkowników to dobra i zła wiadomość.
Wraz z najnowszymi aktualizacjami, producent zapowiedział, że Luminar NEO stanie się „platformą”, na bazie której będą rozwijane kolejne funkcje i uaktualnienia. Twórcy obiecują, że NEO będzie od teraz głównym produktem firmy i że jest to program, który nie zostanie porzucony, jak jego wcześniejsze odsłony.
Tak więc podobnie, jak w przypadku Photoshopa, otrzymamy jeden bazowy produkt, który będzie stale udoskonalany i rozwijany. W końcu producentowi uda się więc może lepiej zoptymalizować swoją aplikację i być na bieżąco z profilami sprzętu. Co najważniejsze, podstawowe aktualizacje mają być udostępniane użytkownikom za darmo. Aby jednak to wszystko było możliwe twórcy mocno zmieniają politykę cenową i sposób aktualizacji swojego programu.
Luminar nadal będzie dostępny w formie jednorazowego zakupu, jednak jego cena mocno wzrośnie. Zamiast ok. 370 zł (80 euro) program będzie teraz kosztuje teraz 611 zł. Dodatkowo tego typu zakup nie obejmuje najciekawszych nowych funkcji opartych o funkcje AI, które będą dostępne do kupienia osobno, w formie pakietu za 1230 zł, lub pojedynczo w cenie ok. 230 za wtyczkę.
Przykładowa nowa funkcja, która wejdzie w skład płatnych rozszerzeń
Słowo „platforma” oznacza w tym wypadku właśnie to, że wszystkie najważniejsze aktualizacje będą udostępniane użytkownikom odpłatnie, w formie pluginów, rozwijających możliwości programu. Z jednej strony pozwoli to dostosować program do swoich potrzeb i wykorzystać oraz płacić tylko i wyłącznie za interesujące nas nowości. Z drugiej nietrudno zauważyć, że ten model sprzedaży staje się średnio opłacalny dla użytkowników.
Zdając sobie z tego sprawę, producent wystartował także z systemem… subskrypcji, gdzie w ramach opłaty miesięcznej otrzymamy wolny dostęp do wszelkich nowości. Pomijając już nawet fakt, że to właśnie niechęć do umów abonamentowych była głównym motorem napędowym dla aplikacji typu Luminar, nowa oferta producenta najzwyczajniej w świecie prezentuje się mało atrakcyjnie. Luminara NEO możemy kupić bowiem w cenie 550 zł, płacąc z góry za cały rok, lub za 92 zł miesięcznie.
Luminar to bardzo ciekawy program, któremu gorąco kibicujemy i którego sami czasem używamy do szybkiej edycji zdjęć, jednak w obliczu sytuacji, gdy w rozliczeniu miesięcznym staje się on droższy niż podstawowy zestaw usług fotograficznych Adobe CC, może być trudno przyciągnąć do niego kogoś poza początkującymi. Tym bardziej, że biorąc pod uwagę wcześniejsze perypetie nie wiadomo czy obecnie obrany kierunek w niedalekiej przyszłości kolejny raz nie ulegnie zmianie. Jeśli jednak producent zechciałby nieco znormalizować ceny, mamy szansę otrzymać jeden z najciekawszych alternatywnych systemów obróbki zdjęć. Trzymamy kciuki, by ekipa Luminara wreszcie odnalazła dobry balans.
Więcej informacji na temat programu Luminar i nowych wtyczek znajdziecie na stronie skylum.com.