„Było dla mnie oczywiste, że do Algierii pojadę z aparatem” - o książce i wystawie rozmawiamy z Tytusem Grodzickim

Tytus Grodzicki wraca do miejsc, w których spędził część swojego dzieciństwa. W swojej pierwszej książce, "Deglet Nour", fotograf zabiera nas do Algierii - innej, niż ta, którą znamy z wiadomości i książek. Wystawa Grodzickiego towarzyszy również otwarciu nowej przestrzeni twórczej na mapie Poznania - Centrali.

Autor: Julia Kaczorowska

2 Marzec 2019
Artykuł na: 6-9 minut

Mieszkałeś w Algierii jako młody chłopak. Wróciłeś tam po latach. Algieria była wciąż taka, jaką ją zapamiętałeś?

Oczywiście zewnętrznie zmieniło się bardzo dużo. Świat idzie do przodu, a raczej wręcz gna. Tam może trochę wolniej, ale też nieubłaganie. Jednak kontakty międzyludzkie, przyjazność i gościnność pozostały niezmienne i takie same jak w latach osiemdziesiątych. Po trzydziestu latach spotkałem się z kolegą, z którym ganiałem po podwórku - nie mieliśmy ze sobą kontaktu przez ten czas. Mimo tego kilka dni minęło nam na rozmowach i wspólnych posiłkach wśród jego rodziny i znajomych, tak jakby nasze spotkania nie były oddzielone od siebie tyloma latami.

Dlaczego postanowiłeś wrócić tam z aparatem?

fot. Tytus Grodzicki, w książki "Neglet Nour"

Fotografowanie i same zdjęcia od zawsze jakoś pojawiały się w mojej rodzinie - fotografowała moja babcia i jej brat, mój tata i mój brat. Stąd i ja zacząłem fotografować już bardzo dawno temu. Od paru ładnych lat wziąłem się za to bardziej poważnie. Było dla mnie oczywistym, że do Algierii pojadę z aparatem. Tak właściwie, to aparat mam zawsze ze sobą. Chyba, że celowo chcę od niego odpocząć.

W którymś momencie dość radykalnie zmieniłem system i teraz podróżuję z niedużym sprzętem, wyposażony w jeden mały stałoogniskowy obiektyw. Często dokładam do tego drugi aparat, ale kompaktowy, też jednoogniskowy. Staram się nie używać autofocusa, ba nawet w podstawowym aparacie go nie mam wcale. Ostrzę ręcznie, używając techniki zwanej ostrością strefową - czyli bardziej ostrzę nogami, niż ręką...

Opowiedz nam o paru kadrach, które pojawią się w książce czy na wystawie “Deglet Nour”.

Zdjęcia zostały zrobione w trakcie niezliczonych wędrówek i zaglądania w różne miejsca. Jak powiedział w jakimś wywiadzie Marian Schmidt, fotografia humanistyczna to taka która powstaje w trakcie szwendania się z aparatem. W pełni się z tym zgadzam.

Zobacz wszystkie zdjęcia (4)

Tytus Grodzicki, "Neglet Nour"

Wracając do historii - czy bardziej chwil i kontekstów w jakich naciskałem spust - to jest w książce zdjęcie z Oranu, na którym w tle jest monstrualna konstrukcja zaniechanej budowy hotelu. Na pierwszym planie jest kobieta, która właśnie przed chwilą przyszła z miską z praniem i rozwieszała je na sznurku. Gdy mnie zobaczyła, lekko się usunęła jakby chciała nie przeszkodzić mi w zrobieniu zdjęcia i wówczas powstał ten kadr - piękny kontrast wielkiego zimnego szkieletu z siłą bieżącego życia.

Są też obrazy, które mają związek z pewnego rodzaju wędrówką w czasie. I tak sfotografowane pszczoły w witrynie cukierni na algierskiej Casbie, oprócz pokazania gorącej, hałaśliwej i ciężkiej, a wręcz lepkiej chwili, stały się pretekstem do wizyty w tej cukierni po pół roku, kiedy odwiedzałem to miejsce w okresie zimowym. W lecie spotkaliśmy tam właściciela i w trakcie lutowego wyjazdu chciałem mu dać kilka odbitek, jednak nie zastaliśmy go. Z wielkim uśmiechem przyjął nas pracownik, z którym ucięliśmy sobie krótką pogawędkę, a wychodząc zostaliśmy obdarowani pokaźną ilością świeżutkich ciastek, bo „szef na pewno będzie bardzo rad z otrzymanych zdjęć”.

fot. Tytus Grodzicki, w książki "Neglet Nour"

fot. Tytus Grodzicki, w książki "Neglet Nour"

Nie lubię pytać o to “czemu czarno-biel”, ale zdecydowana większość Twojej fotografii to monochrom - również zdjęcia z Algierii. Co tak bardzo Cię w nim urzekło?

Może to sentyment, może wpływ fotografii z pod znaku wczesnego Magnum lub innych mistrzów czarno-białej fotografii. Myślę, że zdjęcia czarno-białe lepiej przedstawiają to, co dla mnie istotne, a więc z jednej strony pozwalają się skupić na interakcji i emocjach bohaterów. Z drugiej, też lepiej oddają pewną “grę kompozycyjną”. Ustawienie lub może raczej uchwycenie pewnych związków między elementami w kadrze nie jest zakłócane przez kolory, które czasami bardzo intensywnie ingerują w obraz przez nas postrzegany. Mimo tego, co powiedziałem przed chwilą, przyznaję się, że moje zdjęcia powstają jako kolorowe. Posługuję się sprzętem cyfrowym i dopiero na etapie postprodukcji konwertuję je do czarno-bieli.

Co w ogóle najbardziej pociąga Cię w fotografii?

Możliwość zapisu chwili i dzielenia się moim sposobem patrzenia z innymi. A tak poza tym, a może przede wszystkim, jest to doskonała droga do poznawania bardzo ciekawych ludzi i to tych, którym zdjęcia robię i przy okazji spotykam, jak i tych, którzy są równie ciężko tym bakcylem dotknięci.

fot. Tytus Grodzicki, w książki "Neglet Nour"

A jaki jest według Ciebie najlepszy sposób dotarcia do widza ze swoimi pracami?

Nie mam jakiejś złotej recepty na to, choć wielokrotnie się nad tym zastanawiałem. Myślę, że książka fotograficzna jest bardzo ciekawym medium - daje możliwość odbiorcy na wielokrotne intymne obcowanie z obrazami, a na dodatek w żaden sposób nie wymusza ani czasu, ani długości tego obcowania. Trochę inaczej jest z wystawą, ale to dopiero przede mną. Zdaję sobie równocześnie sprawę z faktu, że w czasach w których żyjemy drogi dotarcia do odbiorców muszą być bardzo zróżnicowane. Nie można się obejść bez internetu.

Najważniejsze aby być wiarygodnym i rzetelnym w tym co i jak się prezentuje. Może to trochę idealistyczne, ale myślę, że tak najlepiej dotrze się do widzów - przynajmniej tych których to zainteresuje.

fot. Tytus Grodzicki, w książki "Neglet Nour"

Niedługo otwiera się Twoja wystawa w nowym miejscu - poznańskiej Centrali. Jakie są Twoje plany na kolejne miesiące?

Podróże, podróże i jeszcze raz podróże, dalekie i bliskie. Wystawa, którą oprócz Poznania chciałbym pokazać również w paru innych miejscach. Może uda się z nią i z książką dotrzeć do Algierii? Przy moim dotychczasowym stylu pracy - siadaniu do zdjęć po roku od ich zrobienia, który ostatnio zmienił się w zajmowanie tymi sprzed trzech lat, to odpowiadając bardziej konkretnie na pytanie jestem ciekaw, co tam interesującego jest w moich zbiorach już naświetlonych obrazów.

Dziękuję za rozmowę.

Centrala
FOTSPOT to grupa twórcza, która z powodzeniem realizuje wspólne projekty fotograficzne. Początek FOTSPOT jako idei sięga już 2010 roku. W Poznaniu brakowało miejsca, w którym osoby interesujące i zajmujące się fotografią mogłyby spotkać się i o fotografii po prostu porozmawiać. W 2019 r. dzięki determinacji Anki Gregorczyk i Łukasza Szamałka oraz nieocenionej pomocy Kamila Figasa i wsparciu Marka Zakrzewskiego udaje się zrealizować przestrzeń twórczą z fotografią w roli głównej.
CENTRALA to nowe miejsce na kulturalnej mapie Poznania: ma łączyć w sobie funkcję galerii, miejsca spotkań przy dobrej kawie oraz przestrzeni do twórczej pracy z obrazem. Profil galerii uzupełniać będą działania warsztatowe, edukacyjne oraz animacyjne realizowane przy bliskiej współpracy z FOTSPOT oraz planowanej współpracy m.in. z Uniwersytetem Artystycznym w Poznaniu, ZPAF-em, Wojewódzką Biblioteką Publiczną i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, vfg (vereinigung fotografischer gestalterInnen) z Zurychu oraz innymi instytucjami kultury i organizacjami artystycznymi.

Wystawa i premiera książki

Wernisaż wystawy Tytusa Grodzickiego "Neglet Nour" odbędzie się w sobotę23 marca 2019, o godzinie 17:00, w poznańskiej Centrali, przy Placu Ratajskiego 6A. Wystawę będzie można oglądać od 3 do 24 marca 2019 roku. Kuratorzy wystawy: Monika Szewczyk-Wittek, Filip Ćwik.

Skopiuj link

Autor: Julia Kaczorowska

Studiowała fotografię prasową, reklamową i wydawniczą na Uniwersytecie Warszawskim. Szczególnie bliski jest jej reportaż i dokument, lubi wysłuchiwać ludzkich historii. Uzależniona od podróży i trekkingu w górach.

Komentarze
Więcej w kategorii: Wywiady
Anita Andrzejewska: "Dzięki fotografii otworzyłam się na drugiego człowieka"
Anita Andrzejewska: "Dzięki fotografii otworzyłam się na drugiego człowieka"
Jak fotografia analogowa pomaga jej odnaleźć równowagę w codziennym zgiełku? O ulubionym świetle, kodach kulturowych w fotografii oraz pracy nad nową książką rozmawiamy z Anitą Andrzejewską
19
Maciej Dakowicz: „Pociąga mnie szukanie porządku w chaosie codzienności”
Maciej Dakowicz: „Pociąga mnie szukanie porządku w chaosie codzienności”
O ponad 20 letniej przygodzie fotografowania w azjatyckich metropoliach, pierwszej retrospektywnej książce (oraz o tym jak ją zdobyć), rozmawiamy z jednym z najlepszych fotografów ulicznych...
32
Jacek Poremba: W portrecie chodzi o pewną energię, wybuch, który nastąpi. Albo nie.
Jacek Poremba: W portrecie chodzi o pewną energię, wybuch, który nastąpi. Albo nie.
"Śladowy zarys sesji portretowej mam w głowie. Natomiast co później powstanie, jest wynikiem tu i teraz, dziania się". Z Jackiem Porembą rozmawia Beata Łyżwa-Sokół
25
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (2)